Geoblog.pl    Gerber    Podróże    W drodze na najwyższe szczyty Afryki: Rwanda, Burundi, Tanzania 2013, czyli Afryka z szympansem za rękę    Mount Heha i całkiem inne Burundi
Zwiń mapę
2013
01
lut

Mount Heha i całkiem inne Burundi

 
Burundi
Burundi, Rutana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6801 km
 
Czym Burundi może nas zaskoczyć? Nie mam pojęcia. Nie wiem jak może wyglądać reszta kraju. Dziś się o tym przekonamy. Stolica ciekawa nie jest. Przed nami podróż do samego środka Burundi, a w zasadzie aż do granicy z Tanzanią. Zaczynamy spóźnieni o godzinę. To wynik zbyt długiego pakowania. Ale przyzwyczailiśmy się już do naszego spóźniactwa. Nie będzie nas w chatce nad jeziorem przez 3 dni, Jedziemy na Mount Heha.

Pięć osób w samochodzie z bagażami. Jest ciasno. Dostaliśmy do dyspozycji Mitsubishi Pajero. Ale jest jakieś chińskie, małe. Kierowca ten sam co wczoraj. Do składu dołączył jeszcze przewodnik, który teoretycznie mówi po angielsku. Ale tylko teoretycznie. Jest marny. Na pytanie, co najbardziej by chciał robić mówi, że jego marzeniem jest być rewolucjonistą i obalić prezydenta Burundi. No pięknie. Jeśli takie marzenia mają wszyscy mieszkańcy Burundi, to nie dziwne, że Burundi jest tak biedne. Mimo wszystko przewodnik stara się, próbuje, chwali się, że należy do jakiegoś związku przewodników i nawet jest na zdjęciu we francuskojęzycznym przewodniku po Burundi. Ale mu nie wychodzi. Burundi nie ma zbyt dużego doświadczenia w obsłudze turystów. Nie dziwne. To nie jest popularny kraj.

Dojazd ze stolicy do Ijendy i wioski tuż obok Mount Hehy zajmuje nam nieco ponad godzinę. A szumnie nazwany „atak szczytowy” kolejną godzinę. Bo to krótki spacerek i już po górze. Mount Heha zdobyta nawet nie wiadomo kiedy. To nawet nie był trekking. Na szczyt prowadzi ścieżka, którą pokonują również mieszkańcy okolicznych wiosek w drodze do sklepu. Podczas wędrówki są jednak trzy atrakcje. Pierwsza to możliwość spotkania kameleonów. Spotkaliśmy. Są na zdjęciach. Druga to wędrówka przez przyjemny iglasty las. Dzięki wysokości powyżej 2,5 tys. m n.p.m. jest chłodno i przyjemnie. Trzecią atrakcją są tajemnicze dwie wielkie dziury wykopane na samym szczycie. Po co? Nie wiem. W innych krajach przeważnie stawia się tabliczki z informacją, że to właśnie tu jest najwyższy szczyt. A tu? Dziury. Do zdobycia pozostało nam już tylko Mount Meru w Tanzanii.

Jedziemy dalej. Krajobraz jest bardzo zaskakujący. Jest nieco ponuro, ale zielono. Znajdujemy się cały czas na wysokości ponad 2000 m n.p.m. Chmury wiszą nisko. Lada moment znowu będzie lało. Dookoła zieleń, góry, lasy i niemal bezludna okolica. To mnie mocno zaskoczyło. Te krajobrazy są całkowicie odmienne od tych, do których się przyzwyczaiłem w Afryce. Nie ma upału. Pada deszcz. Zieleń aż kłuje w oczy. Jest ładnie. Burundi zyskało w moich oczach. O ile Bujumbura jest straszna, wioski biedne i brudne to krajobrazy są niesamowite.

Kolejną atrakcją dzisiejszej podróży przez Burundi są tutejsze źródła Nilu i piramida, którą ktoś zbudował, aby oznaczyć miejsce, gdzie znajdują się źródła. A źródła Nilu zostały ozdobione błękitną glazurą i wyglądają, jakby to był dziurawy kran w łazience. Oj chyba nie mają tu dużego poczucia estetyki. Kto wpadła na pomysł wyłożenia tych źródeł kafelkami? Bez sensu. Tragedia.

Mieliśmy odwiedzić jeszcze inne atrakcje, ale przewodnik chyba o nich zapomniał. Jutro to my musimy przejąć dowództwo nad tą wyprawą. Zażyczyliśmy sobie zawiezienia nas do Sosumo – fabryki cukru, teoretycznie będącej w naszym dzisiejszym harmonogramie. Liczę na to, że dostanę tu trzcinę cukrową do wysysania pysznego soku, a może i sam sok. Niestety. Okazuje się, że po zmianie dyrektora fabryki, jest ona już nieczynna dla zwiedzających. Co ciekawe, aby dojechać do fabryki trzeba wjechać do wioski, która funkcjonuje tylko i wyłącznie na potrzeby fabryki. Jest tu wszystko, sklepy, szkoła, wszystko co potrzebne do funkcjonowania miasteczka – wyłącznie na potrzeby pracowników. Żeby wjechać do tej wioski trzeba przekonać strażnika, aby opuścił sznurek odgradzający świat fabryki i resztę Burundi. Udało się. Bez łapówki.

Przy wyjeździe z wioski obserwujemy zbierających się ludzi. To wspólne ćwiczenia. Burundyjczycy zbierają się o określonej godzinie i wspólnie biegają i ćwiczą. Ruszają. Biegną ulicą, którą wyjeżdżamy z wioski. Jest ich naprawdę niezły tłum. Biegną i śpiewają. Nie wiem, czy to obowiązkowy rytuał, czy dobrowolna inicjatywa, ale bardzo mi się podoba. Ciekawe, czy w Polsce była by szansa na powodzenie takiej akcji. Ale chyba nie. Od razu pojawiłyby się pozwolenia, zgody, opłaty. Tu życie jest prostsze. Chcesz pobiegać, zbierasz grupę i biegasz. Po prostu.

Wyjeżdżamy ze strefy przygranicznej i jedziemy do Rutary, niewielkiego miasteczka, w którym mamy zarezerwowany całkiem niezły nocleg. To koniec dzisiejszego zwiedzania. Z harmonogramu przygotowanego przez Burundyjkę zobaczyliśmy dziś tylko trzy atrakcje: Mount Hehę, źródła Nilu i cukrownię (prawie ją zobaczyliśmy). Na więcej nie starczyło czasu, ładnej pogody i zdolności organizacyjnych naszego przewodnika. Musimy przemyśleć plan na jutro.

Zamiast jechać przez środek Burundi do miasta tamburyniarzy zrobimy jutro coś innego. Rano zobaczymy wodospady Karera i pojedziemy nad jezioro do miejscowości Nyanza du Lac, a później wrócimy do Bujumbury. Powinno się udać. Pojutrze zrobimy wycieczkę do bębniarzy i wrócimy do Bujumbury.

Na kolację idziemy w pięciu do miejscowego baru. Trafiamy na przepyszne steki z frytkami i duszoną cebulką. Za solidną kolację dla 5 osób z piwem i colą płacimy 30 000 franków. To niecałe 20 dolarów. Tanio i pysznie. Już po zmroku wracamy do Peace Lodge. Dzwonimy jeszcze do Burundyjki i informujemy o zmianie planu i o tym, że chcemy się pozbyć przewodnika, bo tylko zajmuje miejsce, a nie jest zbytnio przydatny. Trochę kręci nosem, ale ostatecznie się zgadza. Oby tej nocy komary dały nam spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 29 wpisów29 5 komentarzy5 101 zdjęć101 0 plików multimedialnych0