Jedziemy dalej. Czas na Bujumburę i objazd okolicznych wzgórz. Nie trwa to jednak zbyt długo. Podczas pobytu na uniwersytecie nadciąga potężna ulewa i skutecznie nas stamtąd przegania. Zanim to się jednak dzieje jestem też przegoniony przez ochroniarza uniwersyteckiego, który nie pozwala robić zdjęć. Już widzę, że w Burundi panuje strach przed zdjęciami. Nigdzie nie wolno robić zdjęć. Czegoś się obawiają. To chyba domena biedniejszych państw, mających fobie na punkcie swoich tajemnic, których nie chcą pokazywać światu. Trzeba to obejść. Robię jednak zdjęcia z ukrycia i obserwuję, czy ktoś to zauważy, czy znajdzie się ktoś, kto tym razem powie, że niewolno. A nie wolno robić zdjęć uniwersytetu, sklepu, pomnika, płotu, pałacu, straganu. Nie ma znaczenia, czy robimy zdjęcie czemuś, czy komuś. Nie wolno i już. A nie wolno przeważnie dlatego, że nie wolno. To ważny powód. Fotografuję więc z ukrycia.
Chyba można powiedzieć, że powoli przyzwyczajamy się do biednej Bujumbury. Już tak nie przeraża. Na szczęście nasz nocleg jest nieco na uboczu i możemy odpocząć od miasta. Dziś na kolację zamówiliśmy sobie lokalny przysmak, czyli rybę o nazwie Mukeke. Niezła, nieco tuńczykowata. Po kolacji spotykamy się ponownie z naszą Burundyjką. Dziś dla towarzystwa przywiozła nam kuzynkę, szczuplejszą i ładniejszą, ale bardzo wystraszoną i nieśmiałą. Dostajemy też zarys programu naszej trzydniowej wycieczki po Burundi. Wygląda ciekawie. Jutro zaczynamy od wejścia na Mount Heha. A później zobaczymy Na pewno harmonogram wycieczki się zmieni, ale dopiero w trakcie.
Przed snem czeka nas wojna z komarami, z koszmarną liczbą komarów. Walczymy całą noc. Moskitiera jest nieskuteczna. Komary znajdują jakieś ukryte dziury i dostają się do naszej skóry. Po ugryzieniu natychmiast pojawia się swędzenie i malutkie bąbelki. Pogryzły mnie solidnie. Mugga i chowanie do śpiwora też nie zapobiegło ukąszeniom. Musimy jakoś przetrwać do jutra. Tną, latają, bzykają. I tak całą noc. To chyba po dzisiejszej ulewie. Przegraliśmy z nimi. Prawie nie spaliśmy. Oby Lariam był skutecznym lekarstwem, bo ukąszeń było naprawdę dużo.